poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Rozdział 18 [1],,To ty zabiłaś Zoey.''

Perspektywa Wolf

Wczoraj po powrocie do pokoju wojownicy chcieli się dowiedzieć, o co chodziło z tym wyciem. Wszystko im opowiedziałam, ale wolałam nie mówić o swoich przypuszczeniach na temat Wybranej. Ostatecznie Aelita ich wygoniła, mówiąc, że na pewno jestem po tym wszystkim wykończona. Jak ona mnie zna...
Dzisiaj chcę odszukać Jima.
Zapukałam do jego pokoju i po chwili weszłam. Zobaczyłam mojego opiekuna na fotelu, jedzącego chipsy i oglądającego kanał przyrodniczy. Dla innego ucznia mógłby to wydawać się normalny widok, ale nie dla mnie. Ja wiem, że w środku niego toczy się prawdziwa wojna.
- Jim? - odezwałam się.
- Ach to ty Forest. Jak się czujesz? Sky się trzyma?
- Sky dzielnie to znosi, a ja? Nawet... A ty? - Znowu dla innego ucznia ta sytuacja byłaby trochę niezręczna i dziwna, bo jaki uczeń zwraca się do nauczyciela ,,ty''? Ja, jak i całe stado utrzymujemy z Jimem dobre relacje.
- Też dobrze.
- To dobrze — posłałam mu lekki uśmiech. - Wiem, że to trochę nieodpowiednia pora, ale wiecie kto chciał śmierci Zoey? - westchnął.
- Widziałem wczoraj po twojej minie, że zastanawiasz się kto to zrobił i dlaczego. Powiedz mi swoją teorię, a ja ją poprawie lub wzbogacę szczegółami.
- Sądzę, że... że ktoś myślał, że Zoey jest Wybraną i chciał się jej pozbyć — przemilczałam to, że mógłby to być Xana. - A jeśli nie ma Wybranej, świat jest w niebezpieczeństwie.
- Masz racje, ktoś sądził, że Zoey to Wybrana...
- Ale kto?
- Zarząd — odpowiedział tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Zarząd?! Myślimy o tym samym Zarządzie Wilu?
- Tak. Pamiętasz jak opowiadano ci o posiedzeniu na temat Wybranej i wirtualnego świata?
- Tak...
- Nie powiedziałem wam jak Zarząd chciał sprawdzić, czy dana dziewczyna jest Wybraną — przełknęłam głośno ślinę. - Jednym sposobem, aby sprawdzić to zabić ją — serce mi stanęło, ale mózg nie. Nadal coś mi tu nie pasowało.
- Nawet jeśli ktoś sprawdzał, czy Zoey faktycznie jest Wybraną to, czemu zadał trzy ciosy zamiast jednego?
- Też się zastanawiam...
- Może... - Jim podniósł na mnie oczy zaciekawiony tym, co chciałam mu powiedzieć. - Może w ZW jest osoba, która chciała pozbyć się Wybranej.
- Nie pomyślałem o tym, ale nawet jeśli jest to mamy przechlapane...

Na obiedzie brakowało Yumi i Williama. Po chwili do nas doszli. Coś musiało się wydarzyć, bo Ishiyama była wściekła jak osa. Jak bardzo wkurzona osa...
- Co się stało? - spytał Ulrich.
- Nie wierzę... ja po prostu nie wierzę — podniosła głos, ale po chwili dodała ciszej. - Na matmie przyszedł do nas dyro z Jimem i powiedział, że Zoey będzie uczęszczać do innej szkoły...
- Jak to? Nie powiedzieli nic co się stało? - spytała Aelita.
- Nie — uciął lakonicznie William.
- To dziwne — zdziwił się Odd.
- Wcale nie — zabrałam głos. Wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. - To taka taktyka, aby nie wzbudzić podejrzeń. Myślicie, że zawiadomili policje? Nie.
- Co oni powiedzieli jej rodzicom? - spytała Yumi, westchnęłam.
- Jeśli ktoś w stadzie młodzieżowym zginie, a jego rodzice są wilkami, to powiedzą im prawdę. Sprawa komplikuje się, kiedy rodzice nie wiedzą o wilu. To wszystko po to, aby uratować nasze tyłki. Jeśli policja zaczęłaby tutaj prowadzić śledztwo i jakby trafili na jakiś ślad, to połączą fakty, a nas wilu zamkną w laboratorium.
- Sprytne — stwierdził Jeremy, a reszta obiadu przebiegła w milczeniu.

Wszystko działo się tak szybko, za szybko. Kiedy weszliśmy całą paczką do mojego i Aelity pokoju. Ktoś tam na nas już czekał. Joey momentalnie przygwoździł mnie do ściany, podjuszając, a Antony i Stark zajęli się resztą. Sky stała z boku.
- To ty — warknął Loup (nazwisko Joego jakby ktoś nie kojarzył).
- Co ja?
- Przyznaj się. Znaleźliśmy bransoletkę z literą ,,W''. Co? Nic nie powiesz?
- Trochę trudno mówić, jeśli ktoś cię dusi — Joe rozluźnił uścisk, ale nie puścił.
- Gadaj.
- To nie ja
- Nie wierzę ci — spojrzałam w jego oczy. Przeraziło mnie to, co w nich zobaczyłam. Bezwzględność, determinacja, cierpienie.
- Wolf! - krzyknął Odd.
- Cicho — warknął na niego Strak.
- To Xana nie ona — powiedział Włoch. Odd! Gdybyś wiedział, jak mnie wkopiesz.
- Powiedziałaś im o Xanie — zawarczał wręcz Loup.
- Nie sami znamy Xane. Walczymy z nim.
- Cholera Odd zamknij się!
- No co?
- Ty... ty wiesz, że Xana żyje, że ZW go szuka, a TY nic nie powiedziałaś — krzyknął Stark podchodząc do mnie.
- Może gdybyś nam o tym powiedziała to Zoey by żyła -powiedział cichutko Sky, ale ja ją doskonale słyszałam.
♦•♦
Rozdział 18 dobiegł końca. Teraz tylko czekać na ciąg dalszy. To do rozdziału 19!/KiKo

niedziela, 26 kwietnia 2015

czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 17 ,,To wycie oznacza śmierć.''

Perspektywa Wolf

Odd odprowadził mnie do pokoju.
- Zostań. Boję się — wyszeptałam. Nie chcę być sama.
- Zostanę — obiecał mi i położył się obok mnie.
- Dziękuje Odd.
- Za co?
- Za to, że mnie uratowałeś — wtuliłam się w jego tors. - Za to, że byłeś.
- Och Wolf.... Ja zawsze będę przy tobie nie zależnie od tego, co się stanie. Nigdy cię nie opuszczę.
- Wiem i za to cię kocham.
- Ja też cię kocham mój wilczku — powiedział śmiejąc się. Po chwili pocałował mnie w czubek głowy, a ja zasnęłam.

Perspektywa Odda

Zabiję Starka. Mógł skrzywdzić moją Wolf. Kiedy zasnęła, odczekałem chwilę, a potem po cichu opuściłem pokój.
- Odd — zawołał za mną Jim. Spojrzałem na zegarek. Cholera jest po ciszy nocnej. Zabije mnie...
- Tak? - odpowiedziałem.
- Dziękuje — to stwierdzenie zbiło mnie z tropu.
- Za co?
- Szczerze ja wiem, że wy wiecie, że Wolf jest wilkiem. Wiem również, że wy jesteście parą, a to zazwyczaj Radzie się nie podoba. Człowiek i wilk...
- Do czego zmierzasz?
- Stark skrzywdził Wolf, a ona potrzebuje wsparcia. Dlatego ty jesteś jej potrzebny. Jeśli rada się o was dowie rozdzieli was, ale ja nie mam nic przeciwko waszemu związkowi. A teraz do pokoju, bo będą cztery godziny kozy — pognałem do pokoju.
Słowa Jima dały mi do myślenia. Co, jeśli przeze mnie Rada jej coś zrobi? Nie chcę o tym myśleć i z tym stwierdzeniem zasnąłem.

Perspektywa Wolf

Poranek. I co pierwsze po przebudzeniu? Śniadanie? Toaleta? Wyjście z Korą? Nie. Atak Xany. Wczoraj atakował, więc nie ma za dużo energii. To musi być inny atak, czuję to w kościach.
Jak tylko znaleźliśmy się w Lyoko otoczyły nas karaluchy i szerszenie. Potwory, do których Xana zużywa najmniej energii. Nie atakowały nas. Nie chciały na zdewirtualizować. Jakby jednym ich zadaniem było zyskanie czasu. Czas... To jest najcenniejsze. Czas! Xana chce zyskać czas! Szybko podzieliłam się tą teorią z resztą wojowników. Przyznali mi rację. Zostały nam dwa szerszenie, ale one zniknęły w wodach morza cyfrowego, a wieża sama się zdezaktywowała. Dziwne.

Kiedy wychodziliśmy z fabryki, usłyszałam wycie… Wycie, którego żaden wilk nie chce usłyszeć.
- Wolf wszystko gra? – spytała Aelita. – Pobladłaś.
- Nie... To wycie – odpowiedziałam.
- To tylko wycie – powiedział Odd.
- To nie jest zwyczajne wycie. Może dla was, ale nie dla mnie. To wycie oznacza śmierć. Ktoś zginął z mojego stada – kiedy wypowiedziałam te słowa, dotarło do mnie ich znaczenie. Wystartowałam jak strzała w wilczej formie.

Głos, który to oznajmił należał do Joego. Po chwili odezwała się Sky. Żyje niebiesko-włosa. Potem odezwał się Stark. Mimo tego, co się stało poczułam ulgę. Zaraz po nim odezwał się Antony i Jim. Oni też żyją. Zawyłam mówiąc im, że jestem wśród żywych. Tylko jedna osoba nie zawyła - Zoey... Pobiegłam na polanę i zobaczyłam wszystkich tam zgromadzonych, a pośrodku leżała rudowłosa. Serce mi stanęło jak pozostałym. Miała trzy śmiertelne rany zadane w brzuch. Trzy... trzy... trzy, aby zabić Wybraną... Spojrzałam na wszystkich. Sky i Antony byli w największym szoku. Podeszłam do Mighty i ją przytuliłam. Coś w niej pękło. Poczułam jak jej łzy moczą mi koszulkę.
- Ciii cicho Sky — wyszeptałam łagodnym tonem. Starając się uspokoić niebieskowłosą. Antonym zajął się Stark.
- Wolf zabierz Sky do pokoju. Niech się uspokoi — pokiwałam głową, że zrozumiałam.
Siedziałyśmy w pokoju Sky popijając herbatę, którą wzięłam po drodze. Nadal była roztrzęsiona. Przez cały czas myślałam kto i dlaczego chciał zabić Zoey... Trzy rany, aby zabić Wybraną. Co, jeśli Zoey była Wybraną? Kto teraz uratuje świat?
♦•♦
2 sprawy. 1. Zabijcie mnie, że to tak późno! 2. Stwierdziłam, że jestem zbyt przewidywalna i sądzę, że ten rozdział trochę zachwiał tą opinię. Dziękuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Jak je przeczytałam to zaczęłam się jak głupia szczerzyć do monitora. Musiało to dziwnie wyglądać... To do rozdziału 18!/KiKo


niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 16 ,,Zaufałam ci, ale więcej tego błędu nie popełnię ''


 Dedykacja dla Agnieszki Katarzyny za wielką motywacje i pamięć =)

Perspektywa Wolf

Wracając do pokoju nastała mnie niespodzianka. Jedno zdanie cisnęło mi się na język: Cholera jasna co on tu robi z moim pamiętnikiem w ręku?!
- Stark! Co ty tu robisz do jasnej ciasnej!
- Wolf ja...
- Do rzeczy, zanim cię rozszarpie — to zdanie trochę go wnerwiło.
- Wolf ja chcę poznać prawdę!
- Jaką?
- Jaką? Przez cały czas nas okłamujesz. Uciekasz z Oddem i całą resztą. Nas, mnie masz kompletnie gdzieś. Jedynym sposobem, aby dowiedzieć się o tym, co ukrywasz to twój pamiętnik.
- Stark — wyszeptałam, a on niebezpiecznie się do mnie zbliżył. - To nie jest sposób.
- Wolf mam dość tego...
- Czego?- uderzył pięścią w szafę.
- Tego, że zawsze jestem drugi, a ten Della Robbia...
- Co Odd?
- On zawsze jest między nami.
- Nie ma żadnych nas — w jego oczach zobaczyłam pożądanie.
- Wolf — wyszeptał, a potem mnie pocałował. Odepchnęłam go.
- Nie.
- Wolf ty tego nie rozumiesz. Naszym przeznaczeniem jest być razem.
- Nie wierzę w żadne przeznaczenie.
- Ale ja tak — wyszeptał w moje usta. Przyparł mnie do ściany. Wcześniej nie umiałam sobie wyobrazić tego ,,paraliżu''. Nie mogłam się ruszyć, mówić, ale pocałunku nie oddałam. Co ja mówię, myślę, nie jestem jakąś bohaterką taniego romansu. Jestem Wolf Forest wojowniczka Lyoko w wilczej skórze! Ugryzłam Starka w język. Nie musiałam długo czekać na jego reakcje. Jego paznokcie przemieniły się w pazury. Wskazującym palcem drapnął mój lewy policzek. Poczułam jak ciepła krew, spływa mi po szyi. Po chwili jakby nic się nie stało, powrócił do przerwanej czynności. Coraz nachalniej mnie całował.
- Stark... przestań... proszę... to boli — wyszeptywałam. - Proszę... przestań... to boli — podwinął moją koszulkę. Starałam się wyszarpać, ale skończyło się na tym, że moja bluzka rozdarła się w połowie.
- Przestań — powiedziałam już trochę pewniej. Nagle coś żółtego mignęło mi przed oczami i powaliło Starka. To Odd!
- Wolf — był zszokowany moim wyglądem. Nic nie mówiąc wziął mnie na ręce i pognał korytarzem, a potem w kierunku lasu.

Perspektywa Odda


- Odd — odezwał się Jeremy, kiedy wyszedłem ze skanera. - Dzwoniłem do Wolf z 20 minut temu, a jej nadal nie ma.
- Zrozumiałem, idę jej poszukać.
Pierwsze co zrobiłem, to poszedłem do internatu. Zobaczyłem jak Wolf całuje się ze Starkiem. Chciałem już odejść, kiedy usłyszałem Forest. Wręcz błagała Nighta, aby przestał. Nie mogłem na to pozwolić, nie wiele myśląc, rzuciłem się na chłopaka. Wziąłem Wolf na ręce i pognałem w kierunku fabryki. Przez cały czas płakała. Zabiję tego #@%$#$@. Postawiłem Forest na nogach, kiedy byliśmy w windzie, a ona się we mnie wtuliła. Otworzyła się winda i rozpętało się piekło.

Perspektywa Wolf


- Po co przyszłaś — zaatakował mnie Jeremi — dzwoniłem 30 minut temu!
- Wolf! Przez ciebie Yumi mogła zginąć! - krzyknął Ulrich. - Nie mogę uwierzyć, że to zbagatelizowałaś. Obróć się do mnie, jak do ciebie mówię — siłą mnie obrócił. Właśnie w tej jednej chwili wszystkich wmurowało. Nie dziwię się im. Jestem cała w siniakach, na moim lewym policzku widnieje czerwona szrama aha i moja bluzka jest w 2 częściach.
- Ja... ja nie wiedziałem — odezwał się Stern.
- Wolf co ci się stało- zapytała piskliwym głosem Aelita. Opowiedziałam im wszystko od telefonu Jeremiego do teraz.
- Zabiję go — podsumował Odd.
- Pomogę ci — dodał Ulrich i razem weszli do windy.
- Chodźmy za nimi, bo któreś z nich trafi do szpitala — powiedziałam cicho.

Zobaczyliśmy ich przed dziedzińcem. Nie było nikogo oprócz nas.
- Jeremy pójdź po Jima — jak chciałam, tak zrobił.
Zaczęli się bić, nie wyglądało to za dobrze...
- Night, Della Robbia, Stern, Stones, Ishiyama, Dunbar i Fore... Wolf! Co ci się stało?! - spuściłam wzrok. Jak ja mu to powiem. Jim jest dla mnie jak ojciec.
- Stark jej się stał — wysyczał Odd z jego nosa leciała krew.
Po chwili Włoch wszystko mu streścił.
- Odd zabierz stąd Wolf i dopilnuj, aby się położyła. Reszta rozejść się, a ty Stark masz 3 sekundy, zanim ci wybije wszystkie zęby i żadna cię nie zechce — zarządził Jim.
- Zaufałam ci, ale więcej tego błędu nie popełnię — wyszeptałam do Nighta. Wiedziałam, że mnie słyszy, a potem zaczął uciekać przed Jimem.
♦•♦
Rozdział 16 za nami. Sądzę, że na razie jakaś szansa na wark jest rozbita. Trudno są inne ciekawsze wydarzenia =) Przepraszam, że przez ten tydzień byłam niedostępna bo miałam dużo na głowie. Ten tydzień (od 13.04) też będzie dla mnie bardzo ciężki. Przepraszam również za wszystkie blogi i ich autorów, których komentuje, że nie ma mojego komentarza. To do rozdziału 17!/KiKo

środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 15 ,,Teraz nie jestem wilkiem. Nie obronie siebie, nie obronie go.''

Perspektywa Wolf

Zaczęłam poważnie zastanawiać się, czy nie wrócić do Niemiec. W Kadic mam za dużo wspomnień. Pamiętam pierwsze dni, odkrycie Lyoko, pocałunek z Oddem, Stado, Stark, wilcza forma. Tyle się działo przez te wszystkie miesiące. Pogodziłam się z połową paczki, ale to nie oznacza, że od razu im ufam. O nie, tak łatwo nie ma. Teraz mam tylko Korę. Moją kochaną psinkę, która biega po pokoju. Moje rozmyślenia przerwał dźwięk otwierających się drzwi. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Sterna. Uprzedziłam go i powiedziałam:
- Aelity nie ma. Poszła do Jeremiego — kiwnął głową, jakby o tym wiedział.
- Wiem. Przyszedłem do ciebie.
- Nie wiem po co.
- Wiesz Wolf. Chcę, żeby między nami znowu było tak jak dawniej.
- Ale tak nigdy nie będzie — szepnęłam.- Zdradę, zranienie, kłamstwo można wybaczyć, ale nie zawsze zapomnieć. Każdy czyn ma swoją cenę, a to, co wy mi zrobiliście jest ceną zaufania. Może kiedyś odzyskacie, chociaż część mojego zaufanie, ale nigdy w pełni.
- Mam tę świadomość Wolf. Po prostu brakuje mi ciebie. Tęsknie za wszystkimi chwilami, które razem spędziliśmy. Pamiętasz kiedyś rozumieliśmy się bez słów, a teraz? Jakie są nasze relacje?
- A jakie są nasze relacje — przedrzeźniałam go. Ostatnio jestem bardziej wredna.- Okłamałeś mnie. Zadecydowałeś za mnie. A wilkołactwo było jedną z najważniejszych rzeczy w moim życiu. Tak samo, jak dla ciebie Lyoko. Jakbyś się czuł, gdyby ktoś przyszedł i powiedział: ,, Sorry nie masz wstępu do Lyoko. Możesz sobie patrzeć na skanery, ale już nigdy nie poczujesz wirtualizacji, supersprintu, walki z potworami Xany. Nigdy...'' - Po moim policzku pociekły łzy. Jedna za drugą.
- Wolf — wyszeptał i podszedł do mnie. - Przepraszam cię, że byłem takim egoistycznym dupkiem i byłem za tym, żeby cię rozdzielić z twoim wilkołakiem. Nie wiedziałem, że to dla ciebie takie ważne. Myślałem, że tego nie lubisz. Co ja gadam, myślałem, że tego nienawidzisz, a ten program to będzie dla ciebie ulga.
- Myliłeś się.
- Wiem i przyszedłem prosić cię o wybaczenie. Zgoda? Tak jak dawniej?
- Tak jak dawniej — powiedziałam i go przytuliłam. Poczułam się tak jak z pozostałymi, kawałek serca, który zajmował Ulrich, połączył się z resztą. To trochę dziwne uczucie, ale z drugiej wspaniałe wręcz magiczne.

Wracałam z biblioteki. Weszłam do mojego pokoju i zobaczyłam GO na moim łóżku.
- Czego chcesz Odd? - zapytałam, siląc się na jak najłagodniejszy ton.
- Przyszedłem do ciebie.
- Po co? Przepisać notatki z biologi czy odgapić zadanie z niemieckiego — nie wiem czemu, ale chciałam mu dopiec. Nie umiałam być dla niego miła.
- Nie Wolf. Przyszedłem do ciebie, bo za tobą tęskniłem.
- Ta jasne — prychnęłam.
- Do jasne cholery Wolf! Tęskniłem za tobą i za wszystkim, co się z tobą wiązało — wybuchł jak bomba. - Wiem, zraniłem cię jak nigdy i żałuje. Nie przyszedłem tutaj, bo inni przyszli. Nie! Przyszedłem, bo już dłużej nie mogę znieść tej rozłąki. Ty byłaś i jesteś dla mnie najważniejsza. Jesteś jak powietrze, a przez ostatni czas czułem się, jakbym był w próżni.
- W próżni byś zginął.
- A myślisz, że teraz nie umieram? Tęskniłem za twoim uśmiechem, śmiechem, sposobem mówienia, poruszania się. Twój dotyk był dla mnie jak lekarstwo. Zapominałem o wszystkim. O bólu, nie szczęściu. W nocy budziłem się z koszmaru, w którym cię nie było, a potem dochodziło do mnie, że to prawda. Wszystko przypomina mi ciebie — powiedział już szlochający Odd. - Wiem, że to głupie, ale ja nadal cię kocham.
- Ohh... Odd. Ja też cię kocham. Mi też nie było łatwo bez ciebie — teraz ja również płakałam. Poczułam impuls. To właśnie przez ten impuls przytuliłam Odda.
- Kocham cię Wolf. Dlatego teraz pytam, czy mi wybaczasz i czy będziesz ponownie moją dziewczyną.
- Tak Odd, wybaczam ci i będę twoją dziewczyną. Tylko... Tylko nie miej nadziei, że od razu ci w pełni zaufam.
Siedzieliśmy przytuleni do siebie na moim łóżku. Tak bardzo za tym tęskniłam. Czy kawałek serca, który należał do Odda, przyłączył się do innych tak jak wcześniej? Nie do końca. Bo wcześniej zawsze czułam, że tego ,,czegoś'' mi brakuje. Teraz mam już wszystko. Tę piękną chwilę przerwał telefon Odda.
- Halo? Jeremy? - zapytał. - Yhm, tak jasne. Już lecę.
- Atak Xany? - spytałam.
- Niestety. Wolf? - spytał z nadzieją. - Pójdziesz ze mną do Lyoko — mimowolnie się wzdrygnęłam.
- Dobrze — odpowiedziałam po chwili namysłu. Gorzej być nie może...

Biegliśmy przez las tak jak za dawnych czasów. Po chwili usłyszeliśmy wycie. Nie to nie jest dźwięk mojego byłego stada. To są wilki opanowane przez Xane.
- Odd — syknęłam.
- Spokojnie Wolf. To przecież twoi przyjaciele — spojrzał na mnie i po chwili dodał. - Prawda?
- Nie to nie są wilu. To są wilki opanowane przez Xane — po moich słowach zobaczyliśmy pierwszego drapieżcę. Potem drugiego, trzeciego i tak dalej. W sumie było ich 6. Serce zaczęło mi walić. Teraz nie jestem wilkiem. Nie obronie siebie, nie obronie go. Nie uda nam się. Zabiją nas. Spojrzałam jeszcze raz na całą watahę. Nie jest źle, jest koszmarnie... Tak bardzo chciałabym się przemienić, żeby go ochronić. Poczułam, jak mój nadgarstek zaczął pulsować przyjemnym ciepłem. Potrzebowałam chwili, aby zrozumieć to, co się dzieje. Przemieniam się. Tak jak powinna przebiegać. Kiedy Xana mnie postarzył, nie byłam gotowa, dlatego tak mnie bolało. Ale teraz jestem i przechodzę prawidłową przemianę. Jedno uderzenie serca, wyostrzyły mi się zmysły. Węch, wzrok, słuch, dotyk wszystko odczuwałam wyraźniej. Drugie uderzenie serca wydłużyły mi się paznokcie, a moje ciało zaczęła porastać sierść. Trzecie uderzenie serca, przemiana. Skoczyłam na pierwszego wilka, rozpłynął się w powietrzu, zanim go powaliłam. Po chwili byłam tylko ja i zszokowany Odd.
- Jak? - tylko tyle zdołał wyjąkać.
- Nie wiem — powiedziałam. W tej chwili byłam najszczęśliwszym człowiekiem-wilkiem na Ziemi. Odzyskałam wszystko, co straciłam.

Po 5 minutach znaleźliśmy się w Lyoko. Nie obyło się bez zdziwienia. Wszystkich wmurowało. Ja w Lyoko — szok. Ja w wilczej formie na Ziemi — szok do kwadratu ze skutkiem prawie zawałowym. Od razu wieża się dezaktywowała, kiedy zwirtualizowałam się w Lyoko. I wtedy do nas dotarło. Xanie zależało na tym, abym odzyskała wilczą formę. Tylko po co?

Pierwsze co zrobiłam, to pobiegłam na polanę, a tam ujrzałam całą sforę. Szczęście było nie do opisania.
- Wolf! - krzyknął Antony. On mógłby robić za jednoosobowy komitet powitalny.
Okazało się, że podczas mojej nieobecności wydarzyło się dość dużo. Antony i Sky są razem. To było coś, co mnie zwaliło z łap. Chociaż wszyscy wiedzieliśmy, że do tego dojdzie. Ich sytuacja była podobna do Yumi i Ulrich tylko, że oni nie mieli swojego ,,Williama''. Swoją nieobecność usprawiedliwiłam lekkim załamaniem, bo... No właśnie w tym momencie wkroczyło kłamstwo: mój wujek, którego bardzo lubiłam, został zamordowany. Wszyscy mi współczuli, a ja wiedziałam, że teraz nie mogę się potknąć. Opowiedzieli mi również, że Jim był na zebraniu u ZW, którzy poszukują Wybranej...

Minęły dwa tygodnie, a ja powoli przyzwyczajałam się do nowego — starego trybu życia. Jednak ten dzień był inny. Właśnie biegałam ze stadem. Codzienne ćwiczenia na wzmocnienie ciała. Jeśli zdobywamy wytrzymałość w ciele człowieka to automatycznie też w wilczej formie, ale w drugą stronę to tak nie działa.
Zadzwonił mój telefon.
- Halo? Jeremy?
- Wolf, Kora znowu szczeka jak opętana.
- Aha rozumiem. Zaraz będę. - O co chodziło Jeremiemu z Korą ? Ja wiem, ale stado nie. Wymyśliłam takie specjalne hasło. Kiedy Xana atakuje, ktoś z wojowników Lyoko mówi mi, że Kora szczeka, wariuje itp. Dlaczego utrudniam sobie tak życie? Jedno słowo: bezpieczeństwo. Ktoś mógłby ze stada usłyszeć o Xanie i problem murowany. Biegłam przez las. Wiedziałam, że wataha biegnie za mną, więc musiałam iść po Korę, aby dali mi spokój. Dobiegając do internatu zauważyłam, że nikt mnie nie śledzi. Tak szczerze to bardziej wyczułam. Wyprowadziłam Korę dla pewności, gdyby się tutaj kręcili. Wracając do pokoju nastała mnie niespodzianka. Jedno zdanie cisnęło mi się na język: Cholera jasna co on tu robi z moim pamiętnikiem w ręku?!
♦•♦
I tym o to sposobem zakończyliśmy rozdział 15. Działo się dużo czy mało? To zależy od waszego odczucia. Zobaczymy kto zgadnie kim jest ten ,,on'', który grzebał w rzeczach Wolf. Zakładkę wataha przeniosłam do zakładki bohaterowie, którą zmieniałam.  /KiKo

niedziela, 5 kwietnia 2015

Wesołych Świąt Wielkanocnych!



Życzę Wam, Kochani,
aby te święta wielkanocne
wniosły do Waszych serc
wiosenną radość i świeżość,
pogodę ducha, spokój, ciepło i nadzieję.
  

/KiKo

czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 14 ,,Każdy ogień kiedyś gaśnie...''

Perspektywa Wolf

Sekunda za sekundą, tworzą minutę, a ta godzinę, później dzień i tydzień. Minął tydzień za tygodniem. Depresja to idealne określenie mojego stanu. Na święta nie wyjechałam do mamy, bo musiałabym spotkać się z Ulrichem. Od razu moja rodzicielka zauważyłaby, że się nie dogadujemy. Teraz z nikim się nie dogaduje... Nie rozmawiam z nikim, chyba że to konieczność. Poprawiłam się w nauce, bo nie jestem już wojowniczką Lyoko ani wilkiem. Zbiera mi się na płacz, kiedy o tym myślę. Musiałam odseparować się od stada. Zrezygnowałam ze wspinaczki, aby mieć rzadszy kontakt z Jimem. Muszę nieustannie mieć zasłonięty nadgarstek. Moi dawni przyjaciele chcą ze mną złapać kontakt, a ja unikam go jak ognia. Jednak każdy ogień kiedyś gaśnie...

Kolejny dzień nie zapowiadał nic nowego. Znowu sama jadłam obiad. Siedziałam na łóżku i czytałam książkę, kiedy do pokoju weszła Aelita. Jakby nie patrzeć to nadal moja kuzynka. Z mojego zamyślenia wyrwał mnie szloch. Spojrzałam w kierunku różowo-włosej. Płakała, było to widać jak na otwartej dłoni. Coś ścisnęło mnie w środku. Oczywiście skrzywdziła mnie, ale nie mogę patrzeć na jej łzy. Stłumiłam westchnięcie i do niej podeszłam.
- Co się stało księżniczko? - spytałam.
- Wolf? - była zaskoczona, że odezwałam się do niej.
- Tak. Co się stało?
- Jeremy — westchnęłam.
- Całymi dniami i nocami siedzi przy komputerze szukając sposobu na pozbycie się Xany?
- Tak jakby... - szepnęła.
- Nie rozumiem cię.
- Ohh Wolf. On nie szuka sposobu, aby pozbyć się Xany, on chce naprawić to, co zepsuł... - uniosłam jedną brew. Dopiero po chwili do mnie dotarło... Spojrzałam na Aelitę.
- Tak, Wolf. Jeremy szuka sposobu, aby odzyskać twoje wilkołactwo.
- Nie Aelita — szepnęłam. Spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem. - Nie uda mu się.
- Ale, ale. Jeremy wszystko może zmaterializował mnie, zaprogramował wiele rzeczy... On... Uda mu się — westchnęłam, a po moim policzku pociekła jedna łza.
- Nie... Wilkołactwo to nie tylko kwestia DNA jest to też charakter, dusza, sposób życia, myślenia. Odebraliście mi to, a tego już nie można odwrócić. Powiedz Jeremiemu, że... żeby już nie szukał.
- Skoro tego chcesz to dobrze... Wolf, a między nami wszystko gra?
- Tak Aelita... Między nami wszystko gra — powiedziałam, a ona rzuciła mi się na szyje. Poczułam jakby kawałek mego serca, połączył się z drugim. Kawałek serca, który zajmowała Aelita.

Następne dwa tygodnie trochę się zmieniły. Pogodziłam się z Yumi, Jeremym i Williamem. Przy każdym czułam się tak jak z Aelitą. Kolejny kawałek serca łączy się z kolejnym. Czułam się jak prawie moje puste serce zapełnia się, ale wiem, że nigdy nie będzie pełne. Bo do ,,pełności'' potrzebuje Odda, Ulricha, stada i przede wszystkim mojego wilka.

Bez perspektywy. Francja — tajna siedziba Zarządu Wilu w skrócie ZW godzina 16.00

- Witam na 678 zebraniu opiekunów oraz alf należących do Zarządu Wilu — odezwała się wysoka kobieta.
Wszyscy zebrali się w białym, dużym pomieszczeniu. Na środku stał stół, a za nim siedziały trzy osoby. Podwyższone miejsce zajmował ,,szef'' całego ZW. To on, gruby niski człowiek z łysiną pośrodku głowy sprawował władze nad wszystkimi wilkami na całym świecie. Po jego prawej siedziała kobieta, która otworzyła 678 zebranie. Była ubrana w granatową garsonkę, a jej siwe włosy były spięte w kok. Na pierwszy rzut oka wyglądała na bardzo srogą i wymagającą i właśnie taka była. Po lewej stronie szefa siedział 30- latek. To właśnie on zajmował się bronią, nauką i wyszukiwaniem wirtualnego świata oraz Wybranej. Naokoło stołu znajdowały się trybuny ustawione w półkole, na który zasiadali opiekunowie i alfy.
- Dziękuje Leokadio — odezwał się dowódca ZW. - Nie jestem pewien czy wszyscy wiedzą, dlaczego się tutaj zebraliśmy, więc wytłumaczę to jeszcze raz. Nasz niezastąpiony naukowiec pan Arian odczytał ogromny impuls, który może świadczyć o śladach wirtualnego świata — po sali rozeszły się pomruki. - Tak więc musimy przygotować się do wojny i przede wszystkim odnaleźć Wybraną...
- Że co? - odezwał się gruby mężczyzna.
- Tak drogi Jimie. Wirtualny świat powstał, Xana będzie chciał przejąć władzę i tylko Wybrana będzie mogła go powstrzymać.
- Gdzie odkryto ten impuls, który świadczy o powstaniu wirtualnego świata — odezwała się białowłosa siedząca przed Moralesem. Jego dawna miłość...
- We Francji... - Jimowi serce podeszło do gardła. U niego w stadzie może znajdować się Wybrana... - Dlatego tam będzie znajdować się Wybrana.
- Zgłaszam lekkie niedociągnięcie — odezwała się białowłosa Sasha.
- Proszę mów — oznajmił szef.
- Wirtualny świat znajduje się we Francji, ale to nie znaczy, że Wybrana też. Równie dobrze może być w Japonii lub Australii.
- Masz racje, ale najbardziej prawdopodobne będzie, że we Francji. Tak więc proszę wszystkich opiekunów oraz przywódców stad, aby szukali Wybranej.
- Nawet jeśli będzie podejrzenie o Wybraną to, jak przekonamy się, że to na pewno ona — odezwał się ciemnoskóry mężczyzna.
- Będziemy musieli za to zapłacić ogromną i straszliwą cenę.
- Czyli? - odezwała się Sasha.
- Jedynym sposobem, aby przekonać się, czy to jest Wybrana będzie trzeba ją zabić, bo Wybrana ma trzy życia ... - po sali rozległ się pomruk niezadowolenia i przerażenie. Jimowi też to się nie podobało, wiedział, że nie będzie zdolny zabić Wolf, Zoey lub Sky. To jest za wysoka cena...
- Polowanie na Wybraną uważam za otwarte — odezwał się przywódca ZW.
♦•♦
I tym o to sposobem mamy rozdział 14. Jeśli myślicie, że będzie nudno bo Wolf nie jest ani wojownikiem Lyoko, ani wilkołakiem to jesteście w błędzie. Oficjalnie uważam polowanie na Wybraną za rozpoczęte. Piszcie w komentarzach co o tym myślicie i kto może być tą Wybraną. Zgodnie z waszą wolą powstanie 2 część opowiadania Wolf, ale sobie jeszcze długo poczekacie ;) Tak szybko się mnie nie pozbędziecie. /KiKo
Ps. Wiem, że nie jestem mistrzem painta, ale chciałam abyście mieli jasny podgląd bo w opisach jestem beznadziejna.
Lydia Land of Grafic